Trolli nie należy karmić. Teoria mówi, że to jedyna skuteczna metoda walki z trollem: zniechęcony, głodny uwagi, zaprzestanie działalności albo przynajmniej pójdzie sobie gdzie indziej. W praktyce rzadko kiedy to jednak działa, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie trolla słuchał, wdawał się w nim w polemikę, traktował jak normalnego uczestnika dyskusji.
Wydaje się, że największym - a niewątpliwie najbogatszym - trollem amerykańskiego dyskursu publicznego jest Donald Trump, człowiek o największym ego świata, który żyje po to, by zwracać na siebie uwagę. Zachowuje się tak, jak gdyby był jednym z najbogatszych Amerykanów (zgrywając guru biznesu w telewizyjnym "The Apprentice") w dodatku odnoszącym niebywałe sukcesy, tymczasem kilkakrotnie znajdował się na progu bankructwa, awiele jego przedsięwzięć biznesowych kończyło się upokarzającym fiaskiem. Na liście najbogatszych Amerykanów magazynu "Forbes" plasuje się daleko poza pierwszą setką (o czym chyba woli nie przypominać), ale za to na miejscu 17 listy najpotężniejszych celebrytów.
Historia politycznego zaangażowania Trumpa jest równie wyboista, jak jego kariera w interesach. Zaczynał jako Republikanin; potem wstąpił do dawnej partii Rossa Perota, Partii Reform; na krótko zapisał się do Demokratów, po czym znowu wrócił do Partii Republikańskiej. W przeciwieństwie jednak do Michaela Bloomberga, obecnego burmistrza Nowego Jorku (który, nawiasem mówiąc, jest od Trumpa co najmniej kilkanaście razy bogatszy, ale się z tym nie afiszuje), wygrywającego kolejne wybory, Donaldowi Trumpowi najlepiej wychodzą długie i publiczne "rozważania".
Rozważał ubieganie się o prezydenturę z ramienia Partii Reform, rozważał kandydowanie na gubernatora Nowego Jorku z ramienia Partii Republikańskiej; w 2010 ogłosił, że rozważa startowanie w prawyborach GOP. Przez pewien czas nawet prowadził w sondażach, ale cóż, Herman Cain też miał swój moment. Wszystko jednak wyszło tak, jak to często w przypadku Trumpa bywa - wiele hałasu o nic. W prawyborach nie wystartował, potem jeszcze ogłosił parę razy, że może będzie walczył o prezydenturę jako niezależny; poparł Michele Bachmann (która "wyjawiła", że rozważa Trumpa jako swojego wiceprezydenta), a ostatecznie wsparł Romneya i zajął się walką z Obamą, "najgorszym prezydentem w historii".
A dokładniej - walką o PRAWDĘ. Trump jest bowiem gorliwym zwolennikiem teorii, że Barack Obama nie urodził się wcale w Stanach i przez to nie mógł zostać prezydentem. Od czasu do czasu pojawia się zatem w telewizji i domaga się ujawnienia "prawdziwego" aktu urodzenia Obamy. Każde kolejne "ogłoszenia" Trumpa wydawały się coraz bardziej desperacką próbą zwrócenia na siebie uwagi. Nic zatem dziwnego, że kiedy parę dni temu ogłosił, że w środę ogłosi coś "przełomowego" na temat prezydenta Obamy, co "zmieni dynamikę tej kampanii", mało kto się tym przejął, a większość mediów machnęła ręką.
Od czego jest jednak FoxNews, które nie ma żadnych problemów z karmieniem trolla Donalda. Moje ulubione trio z campowego porannego programu Fox and Friends przeprowadziło rozmowę telefoniczną z Trumpem na temat jego domniemanych rewelacji. Proszę spojrzeć samemu: ta radość na twarzach całej trójki, to przebieranie nóżkami z podekscytowania, że oto może pojawić się coś, czym uda się wreszcie dowalić Barackowi Obamie. "Daj nam podpowiedź! Choćby małą!"
Jak się to wszystko zakończyło? Dokładnie tak, jak sie tego można było spodziewać. Bukmacherzy zaczęli obstawiać cóż takiego może ujawnić Donald: że Obama jest kosmitą? (100 do 1); że Obama jest jego synem? (500 do 1) Niestety, nic z tego. Trump oświadczył, że jeśli prezydent Obama ujawni swoją dokumentację ze studiów oraz podanie o paszport, to on przekaże 5 milionów dolarów na organizację dobroczynną, którą wybierze Obama. Zaiste, wstrząsające i przełomowe.
"Wiem jedno - to będzie coś wielkiego i kiedy to ogłoszę, naprawdę będziecie o tym mówić", rzucił Trump na koniec rozmowy z Fox and Friends, tym samym dośc trafnie podsumowując relację między trollem, a karmiącymi go półgłówkami.
PS: Na stronie FoxNews brak jakiejkolwiek informacji o dzisiejszym "wstrząsającym oświadczeniu" Trumpa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz