Za
pomocą satelitarnej transmisji Pierwsza Dama wygłosiła serię
banałów na temat magii kina, po czym wręczyła Oskara dla
najlepszego filmu Operacji Argo,
hołdowi złożonemu Hollywood (i CIA) przez Hollywood. Małżonka
najważniejszego polityka w kraju wręczająca nagrodę jednemu z
kilku nominowanych filmów, które mniej lub bardziej zahaczały o
tematykę polityczną. Pewnie, że gdyby wygrał Lincoln,
wszystkie elementy pasowałyby do siebie jeszcze lepiej, ale na
szczęście Akademia oparła się tej pokusie.
Mimo
wszystko, zdawać by się mogło, że producenci gali oskarowej, przynajmniej w kwestii zaproszenia Michelle Obamy, podjęli całkiem
niezłą decyzję, ale część prawicy ma – a jakże! – inne
zdanie. Zarzuty są różne. Po pierwsze, że Michelle Obama nie
podziękowała amerykańskim żołnierzom. Po drugie, że stojący za
nią żołnierze w galowych mundurach zostali bezwstydnie
wykorzystani, sprowadzeni jedynie do roli „dekoracji”. Po
trzecie, że w ogóle Pierwszej Damie rzekomo nie wypada „tak”
się zachowywać, że obecność na ceremonii urąga godności
zajmowanego przez nią stanowiska, pokazuje rzekomo „jak nisko
upadliśmy jako naród”.
Postulowana
przez część Republikanów konieczność dziękowania żołnierzom
przy każdej możliwej okazji robi się już nieco męcząca. Już
sam fakt, że Michelle Obama postanowiła wręczyć nagrodę stojąc
w towarzystwie żołnierzy właśnie – a nie sama, na tle któregoś
z licznych obrazów wiszących w Białym Domu – o czymś chyba
świadczy.
Jeśli
zaś chodzi o kwestię tego, co wypada, a co nie – najwyższy czas
pogodzić się z tym, że model funkcjonowania pierwszej damy w
sferze publicznej uległ pewnym zasadniczym zmianom od czasów Mamie
Eisenhower. Nawet jeśli czasami medialna aktywność Michelle Obamy
rzeczywiście ociera się o nadaktywność, to jednak to, że
Pierwsza Dama nie zajmuje się dziś jedynie przecinaniem wstęg i
głaskaniem chorych dzieci, wynika w dużej mierze z tego, że
oczekiwania opinii publicznej są, po prostu, nieco inne, niż w
latach 50.
Prawicowym
krytykom pani Obamy warto odświeżyć pamięć i przypomnieć, że w
1981 roku do oskarowych gości zwrócił się za pomocą wideo Ronald
Reagan (sam przecież będący kiedyś Hollywoodzką gwiazdą, nawet
jeśli nie pierwszej wielkości), a w roku 2002, w otwierającym
ceremonię filmiku, pojawiła się poprzednia Pierwsza Dama, Laura
Bush. W dodatku obok tego komunisty Gorbaczowa i zbereźnika Iggy'ego
Popa.