Choć niedawno psioczyłem na system elektorski, nie mogę jednak zaprzeczyć, że ma on jedną, kolosalną zaletę: czyni przewidywania wyborcze znacznie, ale to znacznie ciekawszymi. Obstawianie procentowego wyniku nie jest nawet w połowie tak zajmujące, jak obstawianie poszczególnych stanów, zaznaczanie ich na niebiesko albo czerwono niczym w jakiejś loterii. Można to zrobić własnoręcznie na stronach Politico, CNN i wielu innych.
Panuje dość powszechne przekonanie (poparte sondażami, dodajmy), że Obama wygra dzisiejsze wybory. Oczywiście, wszyscy możemy się bardzo zdziwić, jeśli dojdzie do ponownego liczenia głosów na Florydzie albo w Ohio, ale bawiąc się podstawową wersję gry w niebieskie-czerwone, przewidywałbym następujący wynik głosów elektorskich: 294 do 244 dla Obamy, o tak:
Oczywiście wszystko to przy zwycięstwie Obamy także w głosowaniu powszechnym. Przemawia do mnie argument, że - paradoksalnie - w dłuższej perspektywie najlepiej byłoby, gdyby w głosowaniu powszechnym nieznacznie wygrał Romney, ale następnie przegrał w kolegium elektorskim - szansa na to jest jednak niewielka (prędzej zdarzyć się to może Obamie). Gdyby w przeciągu zaledwie 12 lat taka sama sytuacja przytrafiła się obu partiom, znacznie zwiększyłoby to szansę na przeprowadzenie niezbędnych zmian w konstytucji i zlikwidowanie systemu elektorskiego. Stracilibyśmy, co prawda, nasze zabawy z kolorowaniem stanów, ale w ogólnym rozrachunku tak byłoby chyba lepiej.
Tyle o wyborach prezydenckich. Co jednak z pozostałymi wyborami, które odbywają się równolegle? Ciekawią mnie następujące rzeczy:
1.
Czy Demokratom uda się dokonać niemożliwego i utrzymać większość w Senacie?
Jeszcze niedawno wydawało się to właściwie nie do pomyślenia, ale w prawyborach GOP zwyciężyło wielu kandydatów Tea Party, wyeliminowawszy resztki bardziej umiarkowanych republikanów. Jeszcze dalszy przechył na prawo (objawiający się np. chęcią republikańskich kandydatów do rozprawiania na temat gwałtów) sprawił, że szanse GOP na zdobycie większości w Senacie wydają się marne. Obstawiam wynik: 50 do 49 dla Demokratów, plus 1 senator niezależny, sympatyzujący z Demokratami.
2.
Jak poradzą sobie kandydaci Tea Party?
Mam nadzieję, że źle. Nie tylko dlatego, że ich poglądy wydają mi się straszne, a ich potencjalna realizacja szkodliwa. Przede wszystkim dlatego, że tylko wielka porażka jest w stanie wstrząsnąć Partią Republikańską i zawrócić ją z prawej ściany z powrotem w stronę centrum, co byłoby dobre nie tylko dla niej samej, ale i dla amerykańskiej polityki samej w sobie. Mimo to, wszystko wskazuje na to, że Republikanie utrzymają większość w Izbie Reprezentantów, choć chyba stracą kilka miejsc. Czy Michele Bachmann, królowa Tea Party, przegra z mało znanym Demokratą? Pewnie nie, ale przynajmniej naje się strachu, bo w sondażach jej zwycięstwo nie jest wcale takie pewne. Obstawiam: 238 do 197 dla Republikanów.
3.
W ilu kolejnych stanach zostaną zalegalizowane małżeństwa homoseksualne?
Referenda w tej sprawie odbędą się m.in. w Maine, Maryland i Waszyngtonie. Sondaże wskazują na to, że najprawdopodobniej zwyciężą zwolennicy takiego rozwiązania. Na dokładkę, jeśli Demokratom się powiedzie w Wisconsin, jest szansa na to, że w Senacie zasiądzie pierwsza w historii jawna lesbijka.
4.
Czy w którymś stanie zostanie zalegalizowana marihuana?
Głosowanie nad legalizacją trawki odbędzie się w trzech stanach (Kolorado, Oregon i Waszyngton) i szansa na to, że propozycja ta wszędzie polegnie, jest raczej niewielka. Szykuje się poważny problem, gdyż - jak pisałem wcześniej - oficjalne stanowisko władz federalnych w kwestii marihuany jest zdecydowanie negatywne.
Na koniec wreszcie zupełny drobiazg, ale - wbrew pozorom - nie całkiem bez znaczenia:
5.
Czy Colleen Lachowicz zostanie wybrana do senatu stanowego Maine?
Demokratka Colleen Lachowicz, o której pisałem wcześniej, została zaatakowana przez Republikanów za to, że grywa w World of Warcraft jako niebezpieczna ogrzycą. Trzymam za nią kciuki, choćby po to, żeby w przyszłości nie czepiano się takich rzeczy.
Tyle zgadywanek. Wszystkiego dowiemy się już jutro! Albo - co jest, niestety, bardzo prawdopodobne - wcale nie.