Nie wszyscy zapewne zauważyli, ale kontrkandydatem Romneya do nominacji Republikanów wciąż jest Newt Gingrich, który mimo wszystkich znaków na niebie i ziemi jeszcze niedawno wszem i wobec głosił, że nie tylko pokona Romneya, ale też Obamę. Niestety, przedwczoraj ogłosił, że 1 maja zawiesi (czyt. zakończy) swoją kampanię. Powodem nie było zapewne pogryzienie przez pingwina, ale brak pieniędzy (milionowe długi) i świadomość (chciałoby się zakrzyknąć "dopiero teraz?"), że nie ma szans.
Będzie mi brakowało Newta, czempiona konserwatywnych i prorodzinnych wartości, który dwukrotnie się rozwodził, kandydata, który plany administracji Obamy inwestowania w biopaliwa nazywał "nierealistycznymi", ale zupełnie poważnie (jak zawsze) twierdził, że pod koniec jego drugiej kadencji (sic) Ameryka będzie miała stałą kolonię na Księżycu. I to wszystko wzywając do oszczędności i dyscypliny budżetowej.
Na szczeście Newt nie ma czasu na rozpaczanie - 8 maja ukazuje się wznowienie jego powieści z gatunku historii alternatywnej, tym razem o wojnie secesyjnej: To Make Men Free: A Novel of the Civil War. Nie czytałem żądnej z jego książek, ale podobno są niezłe, więc może na tym polu odniesie większe sukcesy.
No i, oczywiście, ciągle zostaje niezmordowany Ron Paul.
No i, oczywiście, ciągle zostaje niezmordowany Ron Paul.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz