sobota, 1 września 2012

Stary człowiek i krzesło


Choć organizatorzy republikańskiej konwencji w Tampie zrezygnowali z hologramu Ronalda Reagana, obawiając się, że może przyćmić wystąpienie Mitta Romneya (a może chcąc uniknąć  ewentualnych porównań z rozmową Imperatora z Vaderem?), ostatni dzień tegorocznej konwencji Republikanów i tak przejdzie do historii. W czwartek odbył się bowiem najdziwniejszy performance amerykańskiej polityki ostatnich lat: Clint Eastwood rozmawiał z pustym krzesłem, które miało reprezentować Obamę. 

Rozmawiał nie jest chyba dobrym określeniem - Eastwood bez przerwy pokrzykiwał na krzesło, pomstując na politykę gospodarczą Obamy, na niespełnione obietnice, na zamknięcie Guantanamo, a nawet na to, że Stany Zjednoczone zaczęły wojnę w Afganistanie (sic). 

Krzesło musiało odpowiadać szacownemu aktorowi dość niegrzecznie:
"Co mam powiedzieć Romneyowi? Nie mogę mu tego powiedzieć! (...) Sam mu to powiedz. Chyba całkiem zwariowałeś".
Za sprawą mowy Eastwooda stał się istny cud - komentatorzy Fox News zaniemówili. En masse postanowili nie wypowiadać się na temat performance'u Eastwooda i skupili się na wystąpieniu Mitta Romneya, który - wyobraźcie sobie Państwo - także przemawiał w Tampie, mówiąc o wolności, optymizmie, niespełnionych obietnicach Obamy, o tym jak Republikanie chcieli mu rzekomo pomóc (sic!) i -oczywiście - o swojej matce. 

W odpowiedzi na "rozmowę z krzesłem" internet zawrzał, dając początek nowym memom: z "niewidzialnym Obamą", a także z pustymi krzesłami/fotelami/tronami etc., które zyskały zbiorczą nazwę "eastwoodingu"Niestety, oprócz tego pojawiły się żarty z wieku Eastwooda, jego źle dobranych leków etc., zrównujące Eastwooda z ""szalonymi białymi staruszkami", którzy rzekomo stanowią trzon GOPOwszem, Eastwood jest z przekonania konserwatystą, ale daleko mu do fanatyzmu dzisiejszego republikańskiego mainstreamu, o czym pisałem miesiąc temu. Ma też pełne prawo do wyrażania swoich poglądów i popierania swojego kandydata. 

Nie da się jednak ukryć, że przemówienie Eastwooda w Tampie było naprawdę dziwne, nieśmieszne i w sumie dość smutne - i nie jest to wyłącznie opinia zwolenników Obamy. Byłoby jednak bardzo źle, gdyby ten świetny aktor i reżyser został sprowadzony tylko do roli karykatury i w pamięci dzisiejszych nastolatków zapisał się wyłącznie jako "szalony staruszek, który wrzeszczy na krzesło". Lepiej zatem zrobić tak, jak Fox News (nie sądziłem, że kiedyś to powiem) - zobaczyć (całość poniżej) i nie drążyć tematu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz