Coraz to nowsi ważni Republikanie wyrażają swoje poparcie dla Mitta Romneya, co znaczy, że GOP powoli, choć bez entuzjazmu (bardzo łagodnie mówiąc) godzi się z tym, że to on jej kandydatem w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Niewyraźna mina Republikanów wynika nie tylko z tego, że choć charyzma Obamy jest może dziś nieco przejrzała, ale Romneya i tak dzielą od niego całe lata świetlne. Większym problemem jest to, że brutalne prawybory nader wyraźnie odsłoniły mnóstwo innych wad kandydata, na czele z flip-flopping, koniunkturalnym zmienianiem głoszonych poglądów w jakiejś sprawie. Oczywiście każdy amerykański polityk w jakimś momencie kariery mówił (albo robił) coś innego niż wcześniej (nie wykluczając Obamy), ale w przypadku Romneya trudno znaleźć choć jedną kwestię w której ma takie same poglądy jak wtedy, kiedy był gubernatorem liberalnego Massachusetts. No, może tylko to, że zawsze uważał, że powinien płacić jak najniższe podatki.
Parę lat temu za czołowego flip-floppera uchodził John Kerry i - obok równie usypiającej charyzmy jak ta Romneya - był to jeden z powodów jego przegranej w wyborach roku 2004. Nie jest to dla Republikanów zachęcająca lekcja.
Właściwie, to najlepiej "problem z Romneyem" pokazuje ten zaiste mistrzowski klip:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz